Nie jednokrotnie pytano mnie, po co rzeźbię te litery skoro na ścianie już tyle ich wisi. Nie zastanawiając się głębiej, odpowiadałem równie prosto jak mnie zapytano: żeby rzeźbić.
Oczywiście, mógłbym referować przemyślenia na temat szlifowania talentu, rozwijania swych umiejętności, dążenia do perfekcji w swych działaniach, itd..
Wydaje mi się jednak, że stwierdzenie: żeby rzeźbić, zawiera samo w sobie te wszystkie przymioty. Bo czym było by rzeźbienie bez chęci rozwijania swego talentu, umiejętności?
Ale dlaczego litery?
O tym mówiłem już w jednym ze swoich pierwszych filmów na temat liternictwa.
Ujmując rzecz krótko – liternictwo wymaga dyscypliny, dokładności, powtarzalności.
Te „rzeczy” są podstawą do tworzenia rozmaitych rzeźb, dzieł. Sama wyobraźnia i fantazja nie poprowadzi dłuta tak jak chcemy. A na przypadek czy też spontaniczność nie można sobie pozwolić, jeśli chce się być twórcą swego dzieła, a nie tylko operatorem dłuta.
I tak oto liternictwo pozwala mi zaprezentować wstęp do prawdziwego snycerstwa. Do tej pory mym płaskorzeźbom, liternictwu, rzeźbom brakowało jednej istotnej rzeczy.
Tak, dokładnie tego…
Brakowało im „rzeczy” – mebla, belki, elementu stolarskiego czy też ciesielskiego.
Pora sprawdzić swe umiejętności na gruncie, do którego były przygotowywane od kilku lat.
__________
Projekty dadzą temu oddźwięk.
Piękną melodią,
albo pękaniem zwierciadła złudzeń.
Część 1.